Ocaleni z Zagłady
David Waldshan (Dawid Waldszan) - urodzony 28 lutego 1928 roku w Białowieży, syn Benjamina i Tani. Miał dwie siostry: Hindę i Mindel. Mieszkał na ulicy Stoczek. Przeżył getto w Prużanie i pięć obozów koncentracyjnych, w tym: Auschwitz/Birkenau, Mauthausen, Gusen II & Gunskirchen. Po wojnie wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Ożenił się z Sarą Berman i ma troje dzieci. Wciąż żyje.
Na stronie projektu "Still Here" prowadzonego przez Briana Marcusa, David Waldshan mówi: "Zostałem cudownie przeznaczony przez Najwyższego, który miał jakiś cel w Swoim umyśle, do ocalenia od piekła. Ten cel jest dla mnie wielką tajemnicą. Może jest nim to, bym dawał świadectwo i oddawał cześć moim polskim miastom - Białowieży i Prużanie, gdzie 9200 Żydów, 84 % żydowskiej populacji, zginęło w ciągu 4 dni likwidacji prużańskiego getta."
Dzięki Brianowi Marcusowi udało się nawiązać kontakt z Davidem Waldshanem na kilka dni przed uruchomieniem tej strony.
W obozie Auschwitz został zapisany w transporcie, który przybył z getta w Prużanie 30 stycznia 1943 roku. Otrzymał numer więzienny 98037. Przeżył. Wrócił do Białowieży zaraz po wojnie. Pomógł mu go krawiec Naumnik (jego kolega, z którym przed wojną wspólnie terminował u Kuprjanowa), jak wspomina Włodzimierz Dackiewicz, który sam był krawcem u Naumnika: "Srolik Malecki wrócił w 1946 roku, 180 cm wzrostu, a ważył 36 kg. Mój majster [Naumnik] mówi: 'u mnie jest pomieszczenie, będziesz spał i szył. Ja będę brał robotę od klientów, ty będziesz robił, a co zrobisz to forsę dla siebie będziesz brał.' Srulik mieszkał u niego, jadł. Jak przyszedł to skóra i kości. Tu troszkę odżył."
Potem, według Dackiewicza, Malecki spotkał Sarenkę. Według Dackiewicza Malecki i Sarenka sprzedali po kilka domów (duża rodzina Maleckich miała kilka domów w Białowieży), pobrali się i wyjechali do Izraela.
Wcześniej jednak Malecki wyjechał do Bielska, gdzie zarejestrował się jako ocalały w Centralnym Komitecie Żydów Polskich 14 lipca 1946 roku, podając adres zamieszkania w Bielsku, ul. Mickiewicza 60, gdzie prawdopodobnie jeszcze przez jakiś czas przebywał, zanim wyemigrował do Izraela. Udało się ustalić adres Izraela Maleckiego w Izraelu w 1956 roku w Ramat - Gan, koło Tel Awiwu, niestety nie udało się odnaleźć żadnych jego potomków.
W czasie okupacji niemieckiej była gospodynią u oberlojtnanta niemieckiego (pochodzącego z Kłajpedy) Schultza i jeszcze dwóch Niemców z frontu przysłanych, rannych. "Ona tam była cały czas. Gotowała im jedzenie. (...) Jak Niemcy uciekali, to ona tu została. I zaraz po wyzwoleniu przyjechała do Hajnówki i miała tam sklepik, teraz tam bloki stoją. [To była] ulica Kosidła, róg 3 Maja, taki drewniany długi domek, szczytem do 3 Maja. Handelkiem się zajmowała, prowadziła taki sklepik, kawiarenkę. Z Białowieży jeździło się do Hajnówki koniem. To wszyscy Białowieżanie tam do niej chodzili. Bimber był po kryjomu, jajecznicę usmażyła. Do roku 1946, kiedy Srolik Malecki wrócił."
Według Dackiewicza Malecki i Sarenka w 1946 sprzedali po kilka domów (duża rodzina Maleckich miała kilka domów w Białowieży), pobrali się i wyjechali do Izraela.
Zina Buszko opowiada: "Po wojnie wrócił jednej Żyd, Herszko, czy jakoś inaczej chyba, nie pamiętam, jakiś kawaler. Wrócił do Białowieży. Chodził z naszą młodzieżą razem. Przyjaźnili się z nim. Jak ktoś umarł, on szedł do kaplicy razem z nami i jak płakali, on strasznie płakał, ale po swoich też płakał, że wszyscy zginęli, nikt nie przeżył, nikogo nie zostało w Białowieży, wszystkich Żydów po kolei pobili [zabili]. A on może był w wojsku? A może gdzieś w terenie się przechował? W każdym razie wrócił po wojnie i długo tu mieszkał. I zalecał się do tych dziewcząt, ale żadna nie chciała za Żyda wyjść. Był tu chyba ze dwa lata. A potem wyjechał do Bielska. W Bielsku znalazł sobie jeszcze Żydówkę jakąś, która ocalała. I tam ożenił się i zamieszkał. To z Białowieży, jak kto jechał do Bielska, to jak do hotelu - do niego. Wszystkich przyjmował i wszyscy traktowali go jak kuzyna."
Leibel Feldbaum urodzony w 1907 r. w Szereszewie, syn Cyny (Tziny) i Nachmana Feldbauma, mieszkał w Białowieży z żoną Methel i dziećmi. Był mechanikiem i prowadził razem ze wspólnikiem (nie znamy jego nazwiska) firmę transportową, która świetnie prosperowała. Z książki Moishe Kantorowicza, sąsiada szereszewskiej rodziny Feldbaumów, wiemy nawet jak Leibel wyglądał: "Był dobrze zbudowanym, szerokim w ramionach mężczyzną koło trzydziestki, z dużym, jak na swój wiek, doświadczeniem". Z książki Kantorowicza wiadomo też, że odwiedzał rodziców w Szereszewie co parę tygodni. Autor opisuje też sytuację z 1 września 1939 roku, kiedy Leibel przyjechał do Szereszewa zawiadomić rodzinę o wybuchu wojny: "W piątek 1 września 1939 świeciło piękne słońce. Wszyscy szli do pracy, czy wykonywali swoją robotę, ale wszędzie był widoczny brak entuzjazmu. Mężczyźni powołani do wojska byli w drodze na stację kolejową. Jestem pewien, że ich kobiety nie spały tej nocy a teraz siedziały w domu zapłakane. Mój ojciec poszedł otworzyć sklep jak zwykle o ósmej. Mama z siostrą Szewą były zajęte w kuchni. Było zbyt wcześnie na odwiedziny u kolegów, więc wyszedłem na podwórze. Kilka minut później zobaczyłem syna naszych sąsiadów, Lejba Feldbauma podjeżdżającego na rowerze pod dom rodziców. Było to zaskakujące.(...) Leibel odwiedzał swoich rodziców co parę tygodni, ale nie miał w zwyczaju przyjeżdżać rowerem, skoro mógł przyjechać jednym ze swoich samochodów. Wszedłem do domu powiedzieć o tym mamie, która też nieco się zdziwiła. Nie czekaliśmy długo na wyjaśnienie. Za kilka minut wbiegł nasz sąsiad, ojciec Lejba i cichym głosem spytał czy niema w domu nikogo obcego. Kiedy upewnił się że nie, powiedział nam, że jego syn przywiózł wiadomość, że Białowieża została rano zbombardowana. Kiedy Leibel chciał wziąć jeden ze swoich samochodów żeby pojechać do Szereszewa, policja mu zabroniła. Był rozkaz konfiskaty wszystkich pojazdów na rzecz wojska, dlatego przyjechał na rowerze." Rodzina Lejba trafiła do getta w Prużanie. Żona Methel i dzieci Lejba zginęli zakopani żywcem w czasie marszu na stację kolejową, skąd mieli odjechać do Auschwitz. Leibel (wraz z siostrą Sarą z Szereszewa) wyruszył transportem do Auschwitz 31 stycznia 1943 roku, dotarł na miejsce 2 lutego 1943. Lejbel spędził w Auschwitz 2 lata i przeżył. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych do brata Aarona Feldbauma. Założył drugą rodzinę - poślubił Mary i miał z nią córkę Tinę (być może Tzinę, imię po matce), ale też ich stracił (nie znamy szczegółów). Jak wspomina rodzina białowieska - wszyscy pamiętają Lejba jako bardzo ciepłą i opiekuńczą osobę, mimo że miał za sobą śmierć rodziców, żony i dzieci z rąk Nazistów, doświadczenie Auschwitz i utratę nowej żony i dziecka w USA.
Centralny Komitet Żydów Polskich prowadził po wojnie w latach 1945-1950 rejestrację Żydów ocalałych z Zagłady na terenie całej Polski. W Archiwach Żydowskiego Instytutu Historycznego znajdują się następując osoby, które zarejestrowały się W CKŻP, podając jako miejsce urodzenia i zamieszkania Białowieżę:
1. Malecki Izrael
2. Pstyga Nikołaj - urodzony w 1922 roku w Białowieży, szofer. Adres z 1 września: Białowieża. Przeżył wojnę dzięki ucieczce do ZSRR. Po wojnie zarejestrował się w CKŻP we Wrocławiu w 1946 roku.
3. Ludwik Zdaniecki, ur. 1898 r. w Warszawie, jako adres pobytu 1 września 1939 podał Białowieżę. W czasie wojny ukrywał się po aryjskiej stronie w Warszawie, potem znalazł się we Francji, w latach 44-46 służył we francuskiej armii. Zarejestrował się w CKŻP w Łodzi w 1946 roku.